W ostatnich dniach w sieci mocno zawrzało za sprawą dwóch wypowiedzi, które odbiły się szerokim echem. Nie jest tajemnicą, iż w dobie mediów społecznościowych wszelakie konfrontacje słowne osób o przeciwnych punktach widzenia wzbudzają skrajne emocje wśród internautów – nie inaczej było i tym razem.
Wszystko zaczęło się od wystąpienia wciąż jeszcze urzędującego Andrzeja Dudy. „Mi się wydaje, że coś się dzieje niedobrego z intelektem, z głową ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego, który z jednej strony twierdzi, że nie uznaje Izby Kontroli Sądu Najwyższego, a z drugiej strony wysyła do niej prokuratorów, a z trzeciej strony istnieje jako minister dzięki Izbie.[…] Powinien się chyba trochę nad sobą zastanowić. Dlatego, że jak dalej tak będzie robił, to mam nadzieję, że poniesie za to odpowiednią odpowiedzialność. Nie tylko przed Bogiem i historią” – mówił o Adamie Bodnarze podczas konferencji.
Ten nie pozostał dłużny. Gościł bowiem na antenie TVP Info, gdzie został zapytany o przytoczone wyżej słowa. „Prezydent Andrzej Duda wystawia sobie samemu świadectwo, mówiąc, że 'coś niedobrego’ dzieje się z moją głową” – powiedział. Skrytykował również sposób, w jaki wypowiada się Duda. „Uważam, że to jest także moja misja i moja odpowiedzialność, żeby kształtować odpowiedni język debaty publicznej, bo my ponosimy odpowiedzialność za to, co mówimy, jak mówimy, jak reagują obywatele i wyborcy” – dodał.