Popularny polski dziennikarz i prezenter telewizyjny, Szymon Hołownia na swoim Facebooku w obszernym wpisie odniósł się do tragicznych scen na marszu równości w Białymstoku.”Abp Tadeusz Wojda, od niedawna lider mojego rodzinnego białostockiego Kościoła, w liście do archidiecezjan, napisał: „Na 20 lipca br. zaplanowany jest w Białymstoku marsz środowisk związanych z LGBT (lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów). Jest to inicjatywa obca naszej podlaskiej ziemi i społeczności, która jest mocno zakorzeniona w Bogu, zatroskana o dobro własnego społeczeństwa, a zwłaszcza dzieci” „- rozpoczął.
„Po pierwsze: ktoś zatroskany powinien wyjaśnić metrpolicie, że litera „T” w skrócie „LGBT” oznacza „osoby transpłciowe”, a nie „transwestytów”. Różnica mniej więcej taka, jak między „episkopatem”, a „epidiaskopem”. Taka prawda: jak się człowiek chce specjalizować w jakimś temacie, trzeba najpierw, niestety, doczytać. „Wobec takiej postawy mówimy stanowcze „nie” i powtarzamy za kard. Stefanem Wyszyńskim „Non possumus” – nie możemy się na to zgodzić! Nie możemy pozwolić, aby wyśmiewano wartości dla nas najświętsze i bezkarnie obrażano nasze uczucia religijne. Nie bądźmy, wobec tego faktu obojętni! Ewangelia uczy nas szacunku i miłości do każdego człowieka i to staramy się czynić, ale nie godzimy się na szydzenie z naszej wiary i deprawację najmłodszych. Kościół, rodziny chrześcijańskie i środowiska mają prawo do publicznej ochrony dziecka i wyrażania sprzeciwu wobec niebezpieczeństwa demoralizacji najmłodszych, co jest zagwarantowane w art. 72 ust 1 Konstytucji RP. (Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.)” – woła metropolita. Po drugie więc: rozumiem, że ma on na myśli tych, którzy wczoraj w grodzie nad Białą najpierw gromko wyskandowali słowa Modlitwy Pańskiej, po czym z tych samych ust popłynęło: „Wyp…lać!”, „Je…ć pedalskie k….wy”, wszystkich tych w koszulkach z napisem „Armia Boga”, z których ust lał się rynsztok, tych, którzy drąc się „Bóg! Honor! Ojczyzna!” atakowali uczestników marszu, lżyli, poniżali, wyrywali transparenty. Opis pasuje jak ulał. Ci ludzie wyśmiewali wszak moje wartości i bezkarnie obrażali moje uczucia religijne, szydzili z mojej wiary i deprawowali najmłodszych.” – kontynuował.
„Rozumiem, że ksiądz arcybiskup wyda w tej sprawie w najbliższym czasie list pasterski, i zarządzi śpiew przebłagalnych suplikacji. Bo my je teraz śpiewamy, gdy jacyś niewierzący kpią z naszych świętości – a to przecież idzie na ich sumienie. Gdzie tu logika?! Czy jeśli zeszmacają je nasi, wierzący, czy nie powinniśmy krzyczeć do Boga tysiąc razy głośniej?! Po trzecie. Sam nie poszedłbym pewnie w marszu równości, ale tylko z tego powodu, że choćby po gdańskich doświadczeniach, nie mógłbym mieć pewności, że nie będzie w nim chodziło tylko o promocję równości, ale i o dowalenie ideowym przeciwnikom. Dopóki jednak Rzeczpospolita nie jest parafią, a państwem, chciałbym mieć pewność, że wolność wyrażania swoich poglądów będzie miał w niej każdy, komu zezwala na to prawo – marsz równości i procesja. A już chodzenie i wydzieranie się na tych, którzy na jedno czy na drugie idą – to rzecz, która nie mieści mi się w głowie. Naprawdę ludzie mają tyle czasu, by żyć życiem innych? Ja nie nadążam z poradzeniem sobie z własnym. Że ktoś ma czas i siły na darcie się na innych, jak mają żyć?”– grzmiał Hołownia na Facebooku.
„Po czwarte – cały list metrpolity Tadeusza Wojdy jest kolejnym dowodem na to, jak bardzo odklejeni od rzeczywistości, są dziś niektórzy z tych, co powinni nadawać jej kształt. Czy arcybiskup wzywał wprost do obrzucania wulgaryzmami? Nie. Ale swoim niemądrym, konfrontacyjnym listem, rzuconym w podzieloną sztucznie przez cynicznych polityków Polskę, zasiał wiatr. A ten przyniósl burzę. I dziesiątki zelżonych, wyszydzonych, fizycznie oplutych i poszarpanych – w imię Jezusa Chrystusa – ludzi. Co z tego, że często nie katolików? Ludzi. Polaków. Kościół w Polsce kiedyś tworzył z nas – wierzących i nie, bardziej lewych i bardziej prawych, wspólnotę. Wspólnoty, nauki bycia razem mimo różnic, najbardziej dziś potrzebujemy. Metropolita Wojda wysyła zaś nas na kolejną polsko – polską wojnę. Jako białostocczanin z pochodzenia i katolik z przekonania i praktyki – na pewno z nim na nią nie ruszę. A do polskich biskupów, wielu z nich to moi znajomi, po raz dwudziesty siodmy apeluję: jeśli chcecie odzyskać moralne prawo do protestów przeciw deprawacji dorosłych i seksualizacji dzieci, rozprawcie się najpierw do spodu i do bólu z deprawacją i seksualizacją, którą prowadzili wasi obecni lub byli podwładni. Nie mówię, że się za to nie wzięliście, ale nikt przytomny nie ma poczucia, że sprawa została rozliczona (a jak słyszę, niektórzy z Was w kuluarowych rozmowach wyrażają nadzieję, że „ta sprawa przyschnie”). Parę dni temu po raz kolejny napisałem w Tygodnik Powszechny o podstawowym problemie, jaki widzę w naszym Episkopacie, i po wczorajszym diagnoza po raz kolejny się potwierdza: ci z naszych biskupów, którzy mają serce nie mają niestety za grosz odwagi. Ci, którzy odwagę mają, najczęściej nie mają serca” – zakończył.
Foto: youtube/Tomasz Lis.
Źródło: facebook.com/szymonholowniaoficjalny