Kidawa-Błońska zmasakrowała Kaję Godek. Puściły jej nerwy, padły ostre słowa!

Panujący na całym świecie i zbierający ogromne żniwo wirus SARS-CoV-2, szerzej znany pod nazwą „koronawirus” nie ustaje. Nie powstrzymuje to jednak polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy planują w Sejmie wykorzystać to, że wychodzenie z domu przez obywateli kraju zostało ograniczone do absolutnego minimum. Dziś odbyło się czytanie projektu ustawy zakazującego terminacji ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu.

Podczas swojej przemowy odpaliła bombę Małgorzata Kidawa-Błońska. Zaorała Kaję Godek jak nikt wcześniej. „Panom, którzy trzymają dzisiaj władzę w naszym kraju, wydaje się, że są lepsi i mogą więcej, to od was będzie zależało, czy ta ustawa będzie procedowana, czy nie, weźcie za to odpowiedzialności  i zostawcie kobiety w spokoju. Wydawało mi się, że takie kwestie przestaną być wreszcie przedmiotem gry politycznej. Sprawy sumienia powinny być z tego wyłączone. Możemy zrobić wszystko, żeby kobiety były bezpieczne, a nie podejmować za nie decyzje” – mówiła kandydatka na prezydenta Polski.

„Pani obraża posłów i ich szantażuje. My wiemy, co to jest wolność i odpowiedzialność. Kobiety też to wiedzą. Myślicie, że nie będziemy protestować i głośno o tym mówić, bo nie możemy wyjść na ulice? Będziemy krzyczały bardzo głośno, bo piekło kobiet jest tam, gdzie jest cicho. Chciałam powiedzieć, że jestem przeciwniczką aborcji, ale jestem też przeciwniczką odbierania kobietom praw i zaostrzania tej ustawy” – dodała w kierunku Kai Godek. Jej zejście z sejmowej mównicy zostało okraszone ogromnymi brawami przez posłów opozycji.

Czytaj dalej

Foto: youtube/Janusz Jaskółka
Źródło: kobieta.onet.pl