W Krakowskim szpitalu im. Gabriela Narutowicza doszło do skandalicznych scen. Upały towarzyszą nam już od kilku tygodni, a nadchodzące temperatury mają być jeszcze wyższe, niż były dotychczas. To właśnie ta pogoda jest sprawcą całego zamieszania, a niezbyt wesoła sytuacja w polskich szpitalach nie ułatwia złagodzenia sytuacji.
„W czerwcu leżałam na oddziale neurologicznym w szpitalu im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. W oknach były rolety, ale popołudniami i tak było bardzo gorąco. Okien nie dało się otworzyć, więc o wietrzeniu nie było mowy. Ratowały nas drzwi wyjściowe z oddziału, bo znajdowały się zaraz obok naszej sali i czasem wpadło trochę chłodnego powietrza” – powiedziała dla portalu „Gazeta.pl” Pani Magda. Okazuje się, że na wysokie temperatury w szpitalach skarży się znacznie więcej pacjentów i nikt nie może im pomóc. Grzegorz Siwek udostępnił zdjęcie termometru z sali zabiegowej. Temperatura wynosi tam, aż… 28 stopni. Jak dodał, „pielęgniarka na przerwy między zabiegami musi wynosić leki z tego pomieszczenia bo się rozkładają…„.
Co na to rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, Maria Włodkowska? Ta stwierdziła, że klimatyzacja jest, ale tylko w salach operacyjnych i w miejscach, w których jest potrzebna. Skargi na wysokie temperatury w tych placówkach nadchodzą również z m.in. Warszawy czy dolnego śląska, gdzie temperatury potrafią przekraczać nawet 30 stopni. Problem jest dość poważny, bowiem dla chorych i osłabionych pacjentów wysokie temperatury doprowadzają bardzo często do omdleń. Jedynym rozwiązaniem jest przeznaczenie przez rządzących pieniędzy na klimatyzację dla polskich szpitali. Na to jednak się nie zapowiada.
Foto: pixabay.com
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl