Jesteśmy już na ostatniej prostej, a od kilku dni na świeczniku wszystkich mediów znajduje się temat drugiego mieszkania, które posiada jeden ze startujących kandydatów, Karol Nawrocki. Afera wybuchła po tym, gdy podczas debaty w „Super Expresie” zadeklarował on, iż posiada tylko jedno mieszkanie. To wtedy dziennikarze Onetu ujawnili, iż posiada on więcej nieruchomości. Największe kontrowersje wzbudził jednak sposób, a w jaki je on pozyskał.
Fakty, które wyszły na jaw, wzbudzają skrajne emocje. Wszystko rozpoczęło się w lutym 2010 roku, kiedy pan Jerzy Ż., złożył w gdańskim magistracie wniosek o wykup zajmowanego od 1997 r. mieszkania komunalnego. Mieszkanie wycenione zostało wówczas na 120 tysięcy złotych. Miasto dawało lokatorom wielkie zniżki, a panu Jerzemu przysługiwało jej, aż 90%. Oznacza to, że zapłacić musiał jedynie 10 proc. wartości mieszkania, co dało 12 tys. 603 zł i 15 gr. W październiku 2011 pan Jerzy został właścicielem mieszkania, lecz pieniądze na nie wpłacił ze swojego konta właśnie Karol Nawrocki, a kopię zlecenia przelewu ujawnił portal Onet. Następnie Marta i Karol Nawroccy mieli zawrzeć z Jerzym Ż. umowę, w której znalazł się zapis, iż udziela on im pełnomocnictwa do dysponowania lokalem oraz upoważnia do zawarcia umowy sprzedaży. W tym także na rzecz samych siebie. Tak też się stało.
Sytuacja ta wzbudza ogromne ilości skrajnych komentarzy. Jedni chwalą go za szlacheckie zachowanie i chęć pomocy panu Jerzemu, lecz zdecydowana większość zarzuca mu wręcz „wyłudzenie” owego mieszkania. Dobrego zdania nie ma o nim również mecenas Roman Giertych, który w znanym dla siebie stylu zareagował na te doniesienia. Wpisem na portalu X postanowił mu wbić mocną szpilę. „#MieszkanieMinus nowy program Prawa i Sprawiedliwości! Przekazujesz mieszkanie działaczowi PiS, a on nie przeszkadza ci jak chcesz zamieszkać w DPS-ie. Celem programu jest zwiększenie zasobów mieszkaniowych wśród aktywu partyjnego zagrożonego wywaleniem z mieszkań służbowych” – czytamy.