Znana reżyserka zmiotła PiS. W siedzibie partii rządzącej musiało się zagotować po jej słowach!

Legendarna polska reżyserka i scenarzystka, autorka takich filmów, jak: „1983”, „Janosik. Prawdziwa historia” czy też „Anna”, Agnieszka Holland udzieliła wywiadu dla portalu „Pudelek”. Przeprowadzający z nią wywiad dziennikarz Michał Dziedzic zapytał ją o wpływ rządu Prawa i Sprawiedliwości na polską kulturę. Holland niejednokrotnie wypowiadała się w niepochlebnych słowach na temat obecnej partii rządzącej. Nie inaczej było i tym razem. „W jakiej kondycji pani Agnieszko jest polskie kino obecnie?” – zapytał dziennikarz.

Z jednej strony dobrze, bo się robi dużo filmów, jest wiele utalentowanych reżyserów. Z drugiej strony jest duży niepokój, ponieważ kryzys pandemiczny, po pandemiczny i ekonomiczny bardzo dotknął dystrybucji filmowej no i nie wiadomo, czy się z tego podniesiemy tak szybko. A z kolei kino potrzebuje nie tylko pieniędzy, ale i wolności. A z wolnością też jest średnio, więc jest wiele bardzo utalentowanych osób, jest potencjalna publiczność, która jednak trochę się rozleniwiła no i są finansujący, którzy czasem mają zakusy, żeby cenzurować” – odpowiedziała reżyserka. „Jeszcze tej cenzury nie ma prawda? Jeszcze ta wolność jest. Jak to Pani postrzega?” – dopytał Dziedzic. „W jednych dziedzinach tak, w innych nie. To jest dość nierówne. Myślę, że gorsza niż cenzura, jest autocenzura, czyli taki strach, że jak się narażę, to może mi już nie dadzą pieniędzy” – powiedziała Holland.

Redaktor zapytał reżyserkę następnie, jak w Polsce rząd traktuje osoby kultury. „Czy Pani się czuje doceniona przez to ugrupowanie, które teraz sprawuje władzę” – zapytał. „Przez PiS? No nie, no nie. W momencie, w którym zmarł największy twórca filmowy w Polsce, Andrzej Wajda i Sejm czcił jego pamięć minutą milczenia to prezes Polski, czyli Pan Kaczyński opuścił ostentacyjnie salę. Więc trudno mówić, żeby nas specjalnie szanowano. Ludzie kultury są spauperyzowani. Najniższe zarobki w budżetówce tak zwanej, które i tak są niskie, należą do pracowników sektora kultury. Twórcy niektórzy naprawdę ledwo wiążą koniec z końcem albo i nie wiążą. A dużo pieniędzy, którymi dysponuje ministerstwo, idzie na propagandę i powiedziałabym taką korupcyjną działalność różnych fundacji narodowych wymyślanych, które rosną jak grzyby po deszczu i nie wiadomo co robią. No więc szkoła teatralna będzie prawdopodobnie musiała uczyć on-line, bo nie starczy jej pieniędzy na ogrzewanie. Nie, nie rozpieszcza ludzi kultury i odbiorców kultury ten rząd, prawdopodobnie dlatego, że wiadomo, że większość ludzi kultury na nich nie głosuje” – stwierdziła Holland.

Czytaj dalej

Foto: youtube/Onet News
Źródło: pudelek.pl