Niespodziewany atak byłego członka klubu PiS na Macierewicza. Ostro o jego zachowaniu w Sejmie!

W czwartek w Sejmie doszło do burzliwych wydarzeń. Opozycja nie wzięła udziału w głosowaniu. Posłowie głosować mieli nad uchwałą uznającą Rosję za państwo terrorystyczne. Reprezentanci klubów zgodnie wyrazili chęć poparcia uchwały. Niespodziewanie jednak do projektu uchwały została zgłoszona poprawka autorstwa Antoniego Macierewicza. Dotyczyła ona odpowiedzialności Rosji za katastrofę smoleńską. Już w trakcie głosowania nad ustawą posłowie opozycji zerwali kworum i wyrazili sprzeciw. Finalnie nie doszło do rozstrzygnięcia głosowania, a poprawka Macierewicza wzbudziła ogromne kontrowersje.

O sytuację tę zapytano na antenie Wirtualnej Polski senatora Jana Marię Jackowskiego, byłego członka klubu Prawa i Sprawiedliwości, który wystąpił gościnnie w programie „Newsroom WP”. Nie miał on do powiedzenia miłych słów w kierunku Macierewicza oraz całego obozu władzy. Nazwał decyzję o nagłym wprowadzeniu poprawki „ciosem poniżej pasa”. „Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość w ostatniej chwili wrzuciło tą poprawkę, w momencie, kiedy to stanowisko było tak naprawdę dogadane?” – zapytała prowadząca. „To jest zagadkowa sytuacja, ponieważ w praktyce parlamentarnej jest zazwyczaj tak, że jeżeli izbie – czy Senatowi, czy Sejmowi – zależy na przyjęciu uchwały czy ważnego dokumentu, takiego bardziej uroczystego, ponad podziałami, a nie konkretnej ustawy, to uzgadnia się tekst w zespole redakcyjnym i wszystkie strony zgadzają się na uzgodniony tekst i bez problemu procedura jest przed całą izbą prowadzona. Natomiast tu rzeczywiście pojawiła się poprawka, która została wrzucona bez konsultacji z innymi klubami. Chodziło o sprowokowanie moim zdaniem opozycji do tego, aby opozycja albo przyjęła tę poprawkę – na zasadzie tego, żeby się obawiała, że jak nie przyjmie całej uchwały, no to będzie oskarżona o jakieś sabotowanie słusznej uchwały z jakiś tam powodów. I na to sądzę liczono, natomiast nie spodziewano się, że 7 posłów obozu Zjednoczonej Prawicy nie było obecnych” – mówił.

Dziennikarka zapytała go następnie, czy nie była to kompromitacja partii rządzącej. „No, wie Pani, w oczywisty sposób złamano pewien obyczaj parlamentarny, który przecież przez wiele kadencji, bez względu na to, kto rządził, jakoś obowiązywał i był stosowany. Natomiast tutaj mamy do czynienia z zagrywką poniżej pasa ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Przecież można było tę poprawkę proponować w pierwotnej wersji uchwały i wtedy uzgadniać szczegóły. Może w jakiejś formule to by było do przyjęcia dla opozycji, być może nie, ale uniknięto by tego blamażu, który dokonał się w Sejmie. To pokazało, że PiS nie kontroluje Sejmu, nie ma większości bezwzględnej, a ta większość bezwzględna jest w zasadzie podstawą skutecznego możliwości prowadzenia procesu legislacyjnego w Sejmie. Więc tutaj się okazało, że PiS wpadł we własne sidła” – dodał.

Czytaj dalej

Foto: flickr/Kancelaria Premiera
Źródło: wiadomosci.wp.pl