„Pan napluł mi w twarz”. Nauczycielka z 23-letnim stażem zaorała Morawieckiego, napisała do niego list!

Politycy partii rządzącej, z ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem na czele, wypowiadali się często w superlatywach na temat zarobków nauczycieli w Polsce. Dziś przypada dzień nauczyciela. Internet obiegł artykuł opublikowany przez TVN24 autorstwa dziennikarki Justyny Sucheckiej. Przedstawiła ona w nim sylwetkę pani Katarzyny Świeczkowskiej z Olsztyna. Jest to samotna matka z trójką dzieci oraz nauczycielka z 23-letnim stażem. Napisała ona list premiera Mateusza Morawieckiego.

Podczas gdy politycy Prawa i Sprawiedliwości zachwalają wysokie pensje nauczycieli, ci nie ukrywają swojej frustracji na wszelakie sposoby. Jak czytamy w artykule, wspomniana wcześniej nauczycielka straciła już nadzieję na sensowną komunikację z ministrem Czarnkiem, dlatego też swój list skierować postanowiła wprost do premiera naszego kraju. Informuje w nim o swoich osiągnięciach oraz sytuacji życiowej. „Piszę do Pana, bo mam dość, brakuje mi siły i już nie wiem gdzie zwrócić się o pomoc. (…)Jestem matką trójki dzieci, samotną matką…ale nie matką, która żyje z zasiłku z MOPS-u… NIE!. Jestem nauczycielką z 23-letnim stażem pracy. Osobą wykształconą, która ma cztery specjalizacje. Jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej, pedagogiem, logopedą i terapeutą. Zawsze pracowałam więcej niż tylko na jednym etacie. Otrzymywałam nagrody, w ubiegłym roku otrzymałam medal KEN. Jest się, czym pochwalić. Tym bardziej, że od siedmiu lat wychowuję synów sama. Pomimo trudów osobistych i finansowych, najstarszy syn skończył studia. Wychowałam i wyedukowałam już kilka pokoleń, które miejmy nadzieję będą dumnymi obywatelami RP” – czytamy.

I zawsze robiłam to z pasją. Nie dla pieniędzy. Bo czyż można mówić o pieniądzach, gdy z takim wykształceniem, będąc nauczycielem dyplomowanym, czyli o najwyższym możliwym stopniu awansu, po 23 latach moja pensja netto to 3987 zł” – kontynuuje. Poinformowała także, iż mieszka z dziećmi w mieszkaniu, które nie ma ciepłej wody i ogrzewania. „Za rok 2021 moje rachunki za prąd w skali roku wyniosły 7820 zł” – podała. Tak niskie zarobki nie pozwalają jej na komfortowe życie. „Już nie mam kolejnej dziurki w pasie, już nie mam na czym oszczędzać… I już nie mam siły” – informuje. „Nikt nie zwrócił pieniędzy za prąd, który wykorzystaliśmy w naszych domach podczas nauki zdalnej. A pracowaliśmy dla naszej Polski, my nauczyciele z pasją. Całe życie byłam odpowiedzialna i pomimo osobistych problemów, trudnej sytuacji materialnej, nie prosiłam nikogo o pomoc, tylko działałam sama. A teraz już nie mam siły być odpowiedzialna.[…] 23 lata w służbie państwa, a Pan napluł mi w twarz. To Pan jest odpowiedzialny za to, że w domu zimą będę miała 8 stopni. Bo to Pan jest odpowiedzialny za to, że moje dzieci będą marzły. Bo to Pan jest odpowiedzialny za to, że nie będziemy mogli się umyć, wyprać ubrań” – pisze w dalszej części listu zrezygnowana kobieta.

Czytaj dalej

Foto: youtube/polsatnews.pl
Źródło: TVN24.pl